Music

środa, 3 września 2014

Rozdział 5 "Nieznane"

Dla Olki, Kasi i Martyny <3 Kocham Was <3
Lady H.

Some far away
Some search for gold
Some dragon to slay
Heaven we hope
Is just up the road
Show me the way, Lord,
'cause I - I'm about to explode
"Atlas" - Coldplay

*

Hermiona obudziła się następnego dnia bardzo wcześnie. Wstała leniwie z łóżka, gdyż marzyła jeszcze o długim śnie. Wyjrzała przez okno i przekonała się, że pada deszcz. Nie lubiła takich dni*, w których słońce świeciło tylko po to by był dzień. Kochała lato, bo potrafiła z niego korzystać.
Pomyślała o wczorajszym dniu, bo działo się w nim na prawdę dużo. Zamyśliła się, wspominając pocałunek i emocje które towarzyszyły temu zdarzeniu.
Nigdy nie sądziła, że może czuć tyle do wroga. Nigdy nie sądziła też, że jej "pierwszy"* pocałunek skradnie nie kto inny a sam Draco Malfoy. Pomyślała o tym, co by było gdyby Ginny się o tym dowiedziała. Nikt w sumie w szkole nie wiedział o jej pochodzeniu bo nauczyciele postanowili zwracać się do niej po imieniu. Bardzo była zła z tego powodu ale nie dawała tego po sobie poznać. Uczniowie szeptali na korytarzach, że Herm ma dziwne układy z nauczycielami, które nie są zgodne z regulaminem. Ale w końcu czy każdy musiał o tym wiedzieć? Wiedziała tylko ona, Draco, Andrew, Lily i Kathleen. Ale zaraz, czy to na pewno tylko? Przecież tych ludzi kompletnie nie znała a oddała się praktycznie w ich pomocnie wyciągnięte ręce. Zaufała obcym ludziom, którzy nagle zwalili się do Hogwartu z Beauxbatons bo taki kaprys miał Voldemort? Ufała im, a własnym, prawdziwym przyjaciołom nie umiała powiedzieć prawdy? Jednak wiele się zmieniło. Może Harry, Ron i Ginny już nie byli jej przyjaciółmi? Nie zastanawiała się ostatnio nad tym. Gdy poczuła że świat się wali, oni zawsze byli przy niej. Teraz ona ich odrzuca. Nie ma dla nich czasu. Jest na ich gesty obojętna. Ale czy oni by ją zostawili? Czy zostawili by Hermionę Granger gdy byłaby w samym dole, rozsypce i otchłani własnych myśli? Nie. A dlaczego ufała nowym znajomym, którzy próbowali ją zabawiać na każdym kroku ale jeszcze nigdy nie zapytali jak ona się z tym czuje? Bo jak ona się czuła będą zmuszana do czegoś, czego nie chciała?
Jednak po kilku minutach przemyśleń, przerwała to i spojrzała na to z innej strony. Draco Malfoy zawsze był jej wrogiem. Co chciał osiągnąć pocałunkiem? Chciał się do niej zbliżyć czy może chciał rozluźnić, bardzo spiętą atmosferę? Bała się tego co dzisiaj on wymyśli. Może będzie jej unikał. A może zostaną przyjaciółmi.
Od razu pokręciła głową z niedowierzaniem, że takie myśli dopuszcza do swojej głowy. Jak mogła myśleć teraz o wrogu jako o przyjacielu? Ta myśl od razu wydała jej się absurdalna jednak czemu wkradła się do jej głowy, nie wiedziała.
Ubrała się w swoją szatę i spojrzała na zegarek. Niestety opuściła śniadanie ale szybko postanowiła pobiec na eliksiry. Czuła że może się na nich wydarzyć coś ważnego.

*&&*

-A ty gdzie tak lecisz?!

Właśnie zbiegała ze schodów by skierować się do lochów, gdy usłyszała Andrew'a wołającego zapewne ją. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się.

-Na eliksiry. Ty także spóźniony? - wyszczerzyła śliczne, białe zęby w uśmiechu do chłopaka.

Odwzajemnił uścisk i dołączył do niej, obejmując ją ramieniem, po przyjacielsku całując w policzek.

-Zaspałem. Kathleen uczyła się ze mną... - zakłopotany zaczął się rozglądać na boki.
-Domyślam się czego - zaśmiała się perliście, także go obejmując i wzdychając - A gdzie ona jest?
-Kathleen już jest w klasie. Ale my nic nie robiliśmy! - uniósł ręce w geście obronnym. - Blaise i Lily też z nami byli. Jednak obydwoje stwierdzili że nie są dla siebie.

Wybuchnęli śmiechem. Po drodze, młody Snape wytłumaczył jeszcze jego i Draco plany na przyszłość. Draco miał być z Lily co mu bardzo nie pasowało, bo miał słabość do starszych dziewczyn lub rówieśniczek, zaś Andrew miał się żenić z Kathleen.

-Jednak teraz jeszcze jesteś ty... nawet lepiej bo dla Blaisa jest Lily. Ale sądzę, że Kathleen ciągnie do Zabiniego. Kurcze, taka fajna laska a nie może być moją - pokręcił teatralnie głową ze smutkiem.
-Kathleen jest fantastyczna, z resztą tak samo jak Lily. Fajnie by było jakbyśmy mieli wszyscy razem lekcje, bo...

Nie zdążyła dokończyć bo doszli już do drzwi prowadzących do klasy profesora Snape'a. Andrew cicho szepnął, że dokończą tą rozmowę i otworzył z hukiem drzwi.

-Cześć i czołem! Nie pytajcie skąd się wziąłem! - wbiegł do sali i gdy był już przy biurku ojca, wskoczył na nie i zaczął udawać małpę. W tym czasie klasa nawet nie zauważyła Hermiony która z uśmiechem na ustach zaczęła szukać wzrokiem pustego miejsca. Usiadła obok Kathleen, która machała do niej z końca sali gdzie siedział Draco i Zabini. Dziewczyna siedziała pomiędzy nimi w czteroosobowej ławce. Między Kathleen a Draco było jedno wolne miejsce i postanowiła je zająć.

I wtedy znowu przypomniało jej się o Ronie, który patrzył ze smutkiem na jej zachowanie i na Harrego, który siedział obok Rona, a konkretnie między Lavender a Nevilem, z niesmakiem przyglądając się tej scenie.
Spuściła wzrok, postanawiając że musi z nimi porozmawiać.

-Witaj, Hermiona. Jak tam minął ci wieczór? Przepraszam, że nie przyszłam ale uczyłam Lily, z chłopakami, transmutacji. A wy byliście razem to nie chciałam wam przeszkadzać. - Kathleen jak zaczęła mówić, tak nie było końca.

Dopiero później skapnęła się, że można było się doszukać podtekstu w tym co powiedziała i odrazu ukryła twarz w dłoniach lecz nie odezwała się.

-Nie przeszkadzałabyś - przejął inicjatywę, Draco, ze swoim ironicznym uśmiechem.

No tak, tego mogła się spodziewać. Powrotu starego Malfoy'a. Zdziwiłaby się jakby było inaczej.

-Przecież mogłabyś się przyłączyć. Byłoby ciekawiej nawet gdybyś przyprowadziła resztę. - zaśmiał się gardłowo jak to miał w zwyczaju robić gdy kpił z kogoś.
-Draco, nie bądź obrzydliwy - poprosiła Kathleen spoglądając na niego z pogardą wymalowaną na twarzy.
-To ty się doszukujesz podtekstów. Zawsze nie wyżyta. - pokręcił głową, udając że bardzo jest nią zawiedziony.

Jednak do tego czasu profesor Snape usadowił swego syna w oślej ławce i zdążył odjąć pięćdziesiąt** punktów Gryffindorowi i trzydzieści Slytherinowi. Gryfonom - za głośne zachowanie, choć to Ślizgoni zachowywali się najgłośniej. I uczniom z domu węża po piętnaście punktów za spóźnienia Miony i Snape'a.
Przygotowywali przez całą lekcję eliksir uzależnień. Polegało to na tym, że tworzyli zwykły eliksir uzależnienia i wrzucali coś od czego mogliby się uzależnić. Przedmioty od uzależniania leżały na biurku profesora. Była to sama roślinność.
Andrew wtedy wychylił się z ławki i szepnął w ich stronę kilka słów

-Hermiona, wypadają ci włosy?
-A brakuje ci kilku na głowie? - odcięła się.
-Nie, myślałem o Draco. - zaśmiał się pogardliwie w stronę Malfoya który się wkurzył.
-Wątpię. Mam jaśniejsze i krótsze włosy.

To akurat była prawda, miał ładne, lekko zmierzwione włosy, platynowego blondu.

-Eh, chodzi o eliksir, debilu. Kathleen, weź tam mi pomóż, bo ja już nie chcę ryzykować. - zwrócił się do Kathleen, która gdy tylko ujrzała jego spojrzenie, zarumieniła się ładnie.
-Ani mi się waż! - Hermiona natychmiast zaklęciem związała wysoko włosy w kitkę a Blaise i Andrew wybuchnęli śmiechem.

Reszta zajęć była równie ciekawa. Nie obyło się bez spojrzeń zakochanej dwójki "kuzynów"***
Jednak już na kolacji stało się coś strasznego. A raczej złego.

*&&*

Ron Weasley miał cały dzień podły humor. Warczał na Lavender, która miała za złe Hermionie zachowanie swojego chłopaka. Jednak gdy Weasley zniknął, Brown zaczęła się poważnie martwić. Nie wahała się podbiec do grupki Ślizgonów, czyli obstawy Hermiony Granger, jak zwykła na nich mówić.

-Widziałaś Rona? - zwróciła się bezpośrednio do Hermiony, nie racząc nawet obdarzyć spojrzeniem jej znajomych, którzy nie mieli obojętnych min.
-Nie a coś się stało? - wyjąkała.

Nie rozmawiała z  nim i czuła, że Lav próbuje prowokować do kłótni.

-To wszystko przez ciebie! - wrzasnęła i przepchnęła się, rozdzielając Kathleen i Andrew'a, który trzymali się za ręce i teraz pocierali swoje palce.

W końcu gdy panna Brown go znalazła, siedział w sowiarni i czytał list.
Sądziła, że nie chce on jej go pokazać więc podeszła do niego cicho i zaczęła czytać go ponad ramieniem.
Nim się obejrzała, Ron obrócił się w jej stronę. Myślała że zacznie na nią wrzeszczeć, jednak on ją lekko przytulił i szepnął tylko:

-Wiem o niej całą prawdę.

Reszta popołudnia zeszła mu na obmyślaniu planu, który miał być wielkim sukcesem.

*&&*

Gdy kierowali się na kolację, jeszcze chwilę rozmawiali o Lavender. Postanowili jednak sobie odpuścić jednak Riddle nie mogła tego tak zostawić. Czyżby Ron coś podejrzewał? A jeśli wie i rozpowie to?
Weszli do Wielkiej Sali, otwierając wielkie drzwi. Ich oczom ukazały się wielkie zdjęcia na ścianach z Hermioną i Malfoyami, z Hermioną z balu, z Hermioną rozmawiającą z Voldemortem, siedzącą w wieży.
Blaise spojrzał na Lily, która teraz patrzyła tylko i wyłącznie na twarz i reakcję Hermiony. Kathleen i Andrew opuściły siły bo ich ręce wisiały bezbłędnie a wzrok pływał po zdjęciach. Draco natomiast obiął delikatnie przerażoną dziewczynę. Cała szkoła patrzyła na nią w oczekiwaniu na jej eksplozje.
Nagle Ron Weasley wszedł na stół i krzyknął na całą salę. Perfidnie ubrany był w Gryfońskie szaty, które nie kontrastowały z jego włosami. Przeczesał je i wydarł się:

-Przyznaj się! A teraz przyznaj się kim jesteś! - wskazał palcem, jak zwykły to małe dzieci i obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem.

Brunetka cofnęła się ale napotkała rękę Draco, który popchnął ją do przodu. Przecież nie mogła stchórzyć!
Dziewczyna pokręciła głową i przełnęła wielką gulę w jej gardle. Czuła że łzy zbierają jej się w oczach.
Ale Weasley nie zamierzał odpuścić. Nie teraz gdy nie było jeszcze nauczycieli.

-Nie powiesz? To ja Wam mówię! Jest córką Voldemorta!

A tego co się później zdarzyło, nie przewidziała nawet Trelawney.

CDN

12 komentarzy:

  1. Woow.. Nie przewidziałam takiego zakończenia. Zaparło mi dech. Życzę ci więcej takich cudnych rozdziałów!

    Pozdrawiam
    PureBlood

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha :D dzięki xD no wiadomo, najlepsze rozdziały to dopiero od czwartego się u mnie zaczynają xD

      Usuń
  2. Wow *~* super pies dalej bo masz talent <3 wooooow ^~^ /twa kochanach Zuz

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM KOCHAM /..... love,.... Warjuje *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. No no. Musze przyznac ze nie przepadam za pomyslem Hermiony jako corki Voldemorta, ale ten blog czytam z przyjemnoscia. Weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg <3 ! Super. Pisz dalej kochana ;** <3 !!! Czekam na kolejny rozdzial ;> ;* /~Bell.

    OdpowiedzUsuń
  6. To Twój najlepszy rozdział <3
    Musiałaś skończyć w takim momencie? XD
    Loff xd /Ew

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoł ale niesamowita, zajebista końcówka. A Ron to palant i tyle!!! Dupa wołowa z niego.
    Wgl kochana ale ty masz talent!!!! Awwww *-* normalnie jak go czytam to aż się uśiechnęłam szeroko!
    Mhmhmhmhmhmh pisz taj dalej kochana bo to balsam dla moich oczu :D
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K

    OdpowiedzUsuń
  8. <3<3 <3<3 <3 <3<3 OMG ! !!!!! Super, pieknie..... Aaaaaa!!! Ja chce juz nastepny !!! :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. cudo <3
    Oby tak dalej <3
    Nie spodziewałam się takiego zakończenia :*

    OdpowiedzUsuń
  10. To zakończenie... Nie powinno sie kończyć w takich momentach ;-)
    Zacznijmy jednak od początku. Spóźnienie na lekcje było niezłym dodatkiem, a zachowanie młodego Snape'a bezcenne.
    Zrobiłaś z Rona dupka, co nie ukrywam mi sie podoba. Nie lubię go i to się nie zmieni. Jednak jak mógł to zrobić swojej przyjaciółce? Chyba jest zbyt głupi by pomyśleć co spowodował.
    Mam jednak nadzieję, że znajdzie wsparcie w Ślizgonach, a jej ojciec nie wścieknie się na Weasleya (choć mogłoby być to ciekawe).
    Czekam na więcej i życzę weny,
    Croy http://black-redstart.blogspot.com/
    P.S. Dlaczego przy niektórych słowach są gwiazdy, a potem ich nie objaśniłaś? Trochę tego nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  11. :O:O:O
    nie spodziewałam się tego! :D
    Świetne :D

    OdpowiedzUsuń