Music

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 6 „Sięgając zenitu"

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM WAS WSZYSTKICH :((((

Dla Croyance Wertus <3 Wspaniałe komentarze i zapraszam na jej bloga :)

Dla Mojej Weroniki #2 ;** dziękuję za tę rozmowę, bo była naprawdę potrzebna...

*&*

Brunetka cofnęła się ale napotkała rękę Draco, który popchnął ją do przodu. Przecież nie mogła stchórzyć!
Dziewczyna pokręciła głową i przełknęła wielką gulę w jej gardle. Czuła że łzy zbierają jej się w oczach.
Ale Weasley nie zamierzał odpuścić. Nie teraz gdy nie było jeszcze nauczycieli.

-Nie powiesz? To ja Wam mówię! Jest córką Voldemorta!

A tego co się później zdarzyło, nie przewidziała nawet Trelawney.
Weasley podszedł i szybkim ruchem chwycił nadgarstek Hermiony, sprawiając jej ból gdy ściskał jej rękę. Podwinął niechlujnie jej rękaw, rozdzierając go trochę ale to nie było ważne. Uniósł rękę Riddle, pokazując zebranym Mroczny Znak, wytatuowany na jej prawej kończynie. Prawie każdy wstrzymał oddech.

A potem było już gorzej.

Zaczęli wyzywać Czarnego Pana, Draco, Kathleen, Blaisa, Lily, Andrew’a a przede wszystkim Hermionę.

Poddała się i przepychając się miedzy przyjaciółmi wyszła z gwarnej Sali z głośnym płaczem.
Nie mogła uwierzyć, że Ron zrobił coś tak bardzo okrutnego. Jeszcze kilka godzin temu, mogłaby przysiąc że rudy zaakceptował to jednak kiedy całą uwagę poświęciła na naprawianiu relacji z Malfoy'em, on wykorzystał jej nieuwagę i wyjawił jej największą tajemnicę.
Ale o tym teraz nie myślała. Chciała wiedzieć jakim sposobem zdobył zdjęcia, czyli dowody i skąd wiedział o Mroczym Znaku?!

Przecież ona nie zdążyła im niczego ważnego powiedzieć zanim zemdlała z bólu. To było z jednej strony.

A z drugiej strony kiedyś musiało się to wydać. Harry i Ron planowali z nią wyruszyć na poszukiwanie horkruksów już w przyszłym tygodniu. Dowiedział się o nich od Dumbledore'a, który stwierdził że "Sytuacja jest zbyt poważna aby ją ignorować" i powierzył Potterowi tę cenną informacje. Według informacji których podsłuchała na lekcji dzięki specjalnemu zaklęciu, dowiedziała się że ostatnimi horkruksami został naszyjnik Salazara Slytherina i Nagini.
Siedziała teraz zalana łzami i w bezsilności zaczęła czegoś szukać w torbie. Sama nie wiedziała czego szukała ale po prostu musiała się czymś chwilowo zająć gdy dosiadł się do niej pewien chłopak, przez którego jej życie jeszcze bardziej się komplikowało.

-Przyszedłeś się ze mnie nabijać? Jaka jestem naiwna i łatwa?! - odwróciła się do niego po kilku minutach milczenia które dołowały ją coraz bardziej.

Spojrzał na nią swymi pięknymi oczami w których krył się smutek. Widać było że nie miał zamiaru z niej żartować.
Zażenowana Riddle odwróciła wzrok.

-Wiesz... czasem na świecie spotyka się tylko wrogów. Raz jest to przystojny chłopak a raz śliczna dziewczyna. Nie ważne jak bardzo będą cię zwodzić, ty musisz ich poznać. Chociaż to nie zawsze się sprawdza bo tak jest w twoim przypadku. Znasz tych ludzi od sześciu lat ale okazuje się że nic o nich nie wiesz. Oni także nic o tobie nie widzą. Pamiętaj, Hermiono. To działa w dwie strony. Uważaj na siebie - z gorzko zakończył swój wywód i z cichym westchnieniem wstał z ławki i skierował się w stronę lochów.

Dziewczyna chwilę siedziała jeszcze na miejscu. Przetwarzała jego słowa:
"Nie ważne jak bardzo będą cię zwodzić, ty musisz ich poznać(...)" ; "Chociaż to nie zawsze się sprawdza bo tak jest w twoim przypadku(...); "Pamiętaj Hermiono" "(...) Uważaj na siebie".
Jego opinia bardzo jej pomogła gdy po raz kolejny wkopała się w dołek.
Czy to możliwe że Malfoy'a zostawili? Od wielu lat przyjaźnił się z Crabbem i Goylem. Co się zmieniło? Może oni wciąż byli dziećmi a młody Malfoy wydoroślał...

Nie chciała się nad tym zastanawiać.

Wstała w tym samym momencie gdy z sali wyszła Kathleen i Andrew.
Zauważyła że są razem a przynajmniej tak myślała. Zazdrościła im tego bezpieczeństwa które zapewniali jej rodzice. A kim lub nawet czym był jej ojciec? Potworem który zabijał i nie dręczyło go żadne poczucie winy. Gdyby tylko mogła skontaktować się z rodzicami ale ich także zabito. Postanowiła że dowie się kim jej lub była jej matka, której nigdy nie spotkała ale wierzyła że taka istnieje.

Ale kiedy chciała uciec od goniących ją dwójki przyjaciół, czyjeś silne ramiona przytuliły ją.
Andrew dogonił ją.

-Tak mi przykro... - wyszeptał, tuląc ją do siebie niczym małe dziecko.

Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Poczuła zapach mocnych ale bardzo przyjemnych męskich perfum i lekki zapach żelu do włosów "Magiczna Zlepianka"* o zapachu gumy do żucia.

-Nie martw się, poradzę sobie. Muszę się tylko uporządkować wiele spraw... - szepnęła by tylko on zdołał usłyszeć.

Nie chciała zamartwiać Kath, która wszystkim przejmowała się i zawsze chciała pomagać. Na pewno powiedziała by o wszystkim Lily, która miała się przeprowadzać tej nocy do nich. Z jednej strony cieszyła się ale z drugiej potrzebowała samotności.
Tak jak mówił przystojny blondyn, wszystko miało dwie strony; tą gorszą i tą lepszą.

-Przepraszam, muszę już iść. - wyrwała się z objęć Andrew'a i czym prędzej uciekła po schodach w dół do lochów Slytherinu.

*&&*

Bez żadnych zaczepek ze strony Ślizgonów, którzy teraz zaczęli patrzeć na nią z podziwem, weszła wypowiadając pospiesznie hasło do jej prywatnego dormitorium.

Rzuciła torbę na stół a sama wskoczyła na łóżko które ugięło się pod wpływem skoku.
Cierpiała.

A temu nie miał kto zaradzić. Tak było bo widocznie musiało tak wyglądać. Powtarzała w myśli cały dzień starając się dopatrzyć choćby najmniejszego błędu ale nic nie "znalazła". Wciąż powracała myślami do tamtego wydarzenia w Wielkiej Sali i zastanawiała się czy wiedziała o tym Lavender mówiąc "To wszystko przez ciebie". Wiedziała że Brown ciągle uważa że ona może jej odbić Rona ale czy była tylko zazdrosna?

Otworzyła szufladę w której postanowiła trzymać pamiątki rodzinne i te od przyjaciół. Wyciągnęła zegarek od Rona, łańcuszek od Harrego, szal dany w prezencie urodzinowym Hermionie od Ginny, niewielka maskotka przedstawiająca budyń z ustami i oczami którą podarowała jej Luna i kolczyki Nevile'a. Teraz te przedmioty mogły jedynie istnieć by istnieć tak po prostu. Nie dla Hermiony. Te rzeczy już nie były dla niej ważne. Widziała podłe spojrzenia gdy Ron pokazywał całej Wielkiej Sali jej Mroczny Znak. Podłe spojrzenia jej przyjaciół. Nie, oni nie byli jej przyjaciółmi.

Jak mogli być jej przyjaciółmi, wysyłając w jej kierunku tak pogardliwe sygnały i nie wspierając jej w tym trudnym dla niej czasie.
Nagle portret przesunął się i weszły najpierw lewitujące rzeczy Lily a potem ona sama.

-O! Witaj, Hermionko! Słyszałam o tym co się stało w Wielkiej Sali ale nie myśl o tym. Ron to dupek - bezpośrednio rzekła spoglądając kątem oka na jej lewitujące ubrania.

-To mój przyjaciel - prawie wypluła te słowa.

Kłamała.

-Już nie jest twoim przyjacielem. Hermiono nie bądź głupia i zobacz ile masz wokół życzliwych osób. Nie muszę być twoją przyjaciółką, jeśli nie chcesz ale zawsze ci pomogę bo wierzę w ciebie. - podeszła do niej i pogłaskała ją po głowie.
-Dziękuję, Lily. Ty też możesz na mnie liczyć.

Brunetka zaśmiała się perliście ukazując jak bardzo lubi Hermionę.
Nagle jej ubrania wypadły przez otwarte okno, przez niekontrolowane zaklęcie panny Snape.

-No niech to! - wykrzyknęła łapiąc się za głowę.

Spojrzała w dół i zaczęła po kolei przywoływać ubrania tego typu jak "accio niebieskie koronkowe majtki" rozśmieszając koleżankę do łez.

-No moja panno! Ja mając czternaście lat nosiłam babcine pantalony - znów wybuchła śmiechem - Ale jak widzę... ty lubujesz się w zupełnie innych... kwestiach modowych? Tak to się mówi.

Obydwie dziewczyny śmiały się tak głośno i tak długo aż nie rozbolały ich brzuchy i policzki i dopóki nie weszła Kathleen która widząc swoje koleżanki, zaklęciem uniosła dwie poduszki i uderzyła nimi w niczego nie spodziewające się błazenki.

-Au! Za co? - odrzuciła w stronę Kath, poduszkę, siostra panicza Snape'a.
-Za to że śmiejecie się beze mnie. Z czego tak rechoczecie jak te żaby że słychać was na pół zamku?
-Widziałaś bieliznę Lily? Już wiem że ona i Blaise to NA PEWNO nic poważnego.

Tym razem roześmiały się Riddle i Malfoy'ówna, bo Snape spłonęła rumieńcem i odwróciła wzrok.

-Hermiona, przepraszam że przerywam dobry humor ale Andrew i Blaise zapraszają na imprezę. - chrząknęła przeciągle i zaczęła mówić.
-A ja? - podskoczyła do góry najmłodsza z nich.
-Jesteś za mała.

"Za mała" zrobiła obrażoną minkę czyli ustawiła usta w podkówkę która ujęła starszą kuzynkę.

-To nie ja tak powiedziałam! Sam Zabini  martwi się że jak się spijesz to do tego naszego "Raju Niedostępnych" nie dojdziesz do rana. - uśmiechnęła się od ucha do ucha podejrzanie.
-Raj Niedostępnych? Czy to jest to o czym myślę?
-Za dużo myślisz, Hermiono.
-Już to kiedyś słyszałam - mruknęła z niesmakiem
-Nasze dormitorium, zboczona kujonko! - wykrzyknęła rozśmieszona skojarzeniami.
-Lepszej nazwy nie mieli?
-Jeśli wymyśla ją mój brat musi brzmieć idiotycznie - wywróciła oczami Lily
-Akurat wymyślał ją mój chory na brak mózgu szanowny braciszek więc tak czy siak, brzmi idiotycznie- zawtórowała Kathleen

Nastała na chwilę cisza. Każda z dziewczyn zastanawiała się nad czymś innym
Lily - jak utrzeć nosa Blaisowi i dostać się na imprezę
Kathleen - czy zdoła przekonać Andrew'a że Hermiona nigdy nie będzie jego
Hermiona - w co ma się.... ubrać!!!
Tak, największym zmartwieniem kujonki było pytanie w co się ubrać na tę imprezę.

-O czym myślicie? -krzyknęły razem.

Lily i Hermiona od razu powiedziały prawdę lecz Kathleen skłamała że także myśli o tym co Miona.
Dziewczyny od razu wzięły się za przygotowania.
Impreza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego miała być niezapomniana!
Tak się przynajmniej miało dziać....

*"Magiczna Zlepianka" to żel do włosów

CDN

niedziela, 7 września 2014

Nowości na moim blogu - WAŻNE INFORMACJE DLA CZYTELNIKÓW

Witajcie!

Na początku mam ochotę wam wszystkim przedstawić .... ZWIASTUN!
Jest to troszkę skrócona wersja (czytaj: bardzo skrócona xd) wstępu i prologu. Postaram się go dodać do zakładek, na blogu :D
Oto link:  https://www.youtube.com/watch?v=a3ZuecYrV3I

Kolejną nowością stworzoną dla was jest mój Ask na którym możecie zadawać mi nieskończenie wiele pytań a ja będę na każde odpowiadać :)
Oto link: http://ask.fm/LadyHblog

Mam także dla was link do mojego gmaila jeśli nie chcecie pytać publicznie to możecie pisać tutaj.
Oto gmail: dramione.love.3@gmail.com

Jak zauważyliście dodałam ankietę. Chcę w ten sposób sprawdzić jaki parring mam częściej opisywać a jaki porzucić od razu. Macie czas do 30 dnia września. Później będzie inne pytanie, tym razem związane z Dramione :D

Muzyka także jest. Pytałam się jaką chcecie muzyke na blogu jednak żadnego komentarza z propozycjami nie dostałam. Mam nadzieję że mój wybór przypadnie wam do gustu. Jest to muzyka z reguły spokojna i o miłości ale jest też trochę innego gatunku ;)

To tyle, jeśli chodzi o sprawy organizacyjne.
Dziękuję moim cudownym Betom i życzę powodzenia nowej becie, Welonice :3
Mam nadzieję że dalej będziecie przeżywać razem z naszymi bohaterami, przygody w Hogwarcie.
A zdradzę tyle że będzie się działo :D
Serdecznie zapraszam na rozdział szósty (może dziś, może jutro, może pojutrze)
Lady H.

środa, 3 września 2014

Rozdział 5 "Nieznane"

Dla Olki, Kasi i Martyny <3 Kocham Was <3
Lady H.

Some far away
Some search for gold
Some dragon to slay
Heaven we hope
Is just up the road
Show me the way, Lord,
'cause I - I'm about to explode
"Atlas" - Coldplay

*

Hermiona obudziła się następnego dnia bardzo wcześnie. Wstała leniwie z łóżka, gdyż marzyła jeszcze o długim śnie. Wyjrzała przez okno i przekonała się, że pada deszcz. Nie lubiła takich dni*, w których słońce świeciło tylko po to by był dzień. Kochała lato, bo potrafiła z niego korzystać.
Pomyślała o wczorajszym dniu, bo działo się w nim na prawdę dużo. Zamyśliła się, wspominając pocałunek i emocje które towarzyszyły temu zdarzeniu.
Nigdy nie sądziła, że może czuć tyle do wroga. Nigdy nie sądziła też, że jej "pierwszy"* pocałunek skradnie nie kto inny a sam Draco Malfoy. Pomyślała o tym, co by było gdyby Ginny się o tym dowiedziała. Nikt w sumie w szkole nie wiedział o jej pochodzeniu bo nauczyciele postanowili zwracać się do niej po imieniu. Bardzo była zła z tego powodu ale nie dawała tego po sobie poznać. Uczniowie szeptali na korytarzach, że Herm ma dziwne układy z nauczycielami, które nie są zgodne z regulaminem. Ale w końcu czy każdy musiał o tym wiedzieć? Wiedziała tylko ona, Draco, Andrew, Lily i Kathleen. Ale zaraz, czy to na pewno tylko? Przecież tych ludzi kompletnie nie znała a oddała się praktycznie w ich pomocnie wyciągnięte ręce. Zaufała obcym ludziom, którzy nagle zwalili się do Hogwartu z Beauxbatons bo taki kaprys miał Voldemort? Ufała im, a własnym, prawdziwym przyjaciołom nie umiała powiedzieć prawdy? Jednak wiele się zmieniło. Może Harry, Ron i Ginny już nie byli jej przyjaciółmi? Nie zastanawiała się ostatnio nad tym. Gdy poczuła że świat się wali, oni zawsze byli przy niej. Teraz ona ich odrzuca. Nie ma dla nich czasu. Jest na ich gesty obojętna. Ale czy oni by ją zostawili? Czy zostawili by Hermionę Granger gdy byłaby w samym dole, rozsypce i otchłani własnych myśli? Nie. A dlaczego ufała nowym znajomym, którzy próbowali ją zabawiać na każdym kroku ale jeszcze nigdy nie zapytali jak ona się z tym czuje? Bo jak ona się czuła będą zmuszana do czegoś, czego nie chciała?
Jednak po kilku minutach przemyśleń, przerwała to i spojrzała na to z innej strony. Draco Malfoy zawsze był jej wrogiem. Co chciał osiągnąć pocałunkiem? Chciał się do niej zbliżyć czy może chciał rozluźnić, bardzo spiętą atmosferę? Bała się tego co dzisiaj on wymyśli. Może będzie jej unikał. A może zostaną przyjaciółmi.
Od razu pokręciła głową z niedowierzaniem, że takie myśli dopuszcza do swojej głowy. Jak mogła myśleć teraz o wrogu jako o przyjacielu? Ta myśl od razu wydała jej się absurdalna jednak czemu wkradła się do jej głowy, nie wiedziała.
Ubrała się w swoją szatę i spojrzała na zegarek. Niestety opuściła śniadanie ale szybko postanowiła pobiec na eliksiry. Czuła że może się na nich wydarzyć coś ważnego.

*&&*

-A ty gdzie tak lecisz?!

Właśnie zbiegała ze schodów by skierować się do lochów, gdy usłyszała Andrew'a wołającego zapewne ją. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się.

-Na eliksiry. Ty także spóźniony? - wyszczerzyła śliczne, białe zęby w uśmiechu do chłopaka.

Odwzajemnił uścisk i dołączył do niej, obejmując ją ramieniem, po przyjacielsku całując w policzek.

-Zaspałem. Kathleen uczyła się ze mną... - zakłopotany zaczął się rozglądać na boki.
-Domyślam się czego - zaśmiała się perliście, także go obejmując i wzdychając - A gdzie ona jest?
-Kathleen już jest w klasie. Ale my nic nie robiliśmy! - uniósł ręce w geście obronnym. - Blaise i Lily też z nami byli. Jednak obydwoje stwierdzili że nie są dla siebie.

Wybuchnęli śmiechem. Po drodze, młody Snape wytłumaczył jeszcze jego i Draco plany na przyszłość. Draco miał być z Lily co mu bardzo nie pasowało, bo miał słabość do starszych dziewczyn lub rówieśniczek, zaś Andrew miał się żenić z Kathleen.

-Jednak teraz jeszcze jesteś ty... nawet lepiej bo dla Blaisa jest Lily. Ale sądzę, że Kathleen ciągnie do Zabiniego. Kurcze, taka fajna laska a nie może być moją - pokręcił teatralnie głową ze smutkiem.
-Kathleen jest fantastyczna, z resztą tak samo jak Lily. Fajnie by było jakbyśmy mieli wszyscy razem lekcje, bo...

Nie zdążyła dokończyć bo doszli już do drzwi prowadzących do klasy profesora Snape'a. Andrew cicho szepnął, że dokończą tą rozmowę i otworzył z hukiem drzwi.

-Cześć i czołem! Nie pytajcie skąd się wziąłem! - wbiegł do sali i gdy był już przy biurku ojca, wskoczył na nie i zaczął udawać małpę. W tym czasie klasa nawet nie zauważyła Hermiony która z uśmiechem na ustach zaczęła szukać wzrokiem pustego miejsca. Usiadła obok Kathleen, która machała do niej z końca sali gdzie siedział Draco i Zabini. Dziewczyna siedziała pomiędzy nimi w czteroosobowej ławce. Między Kathleen a Draco było jedno wolne miejsce i postanowiła je zająć.

I wtedy znowu przypomniało jej się o Ronie, który patrzył ze smutkiem na jej zachowanie i na Harrego, który siedział obok Rona, a konkretnie między Lavender a Nevilem, z niesmakiem przyglądając się tej scenie.
Spuściła wzrok, postanawiając że musi z nimi porozmawiać.

-Witaj, Hermiona. Jak tam minął ci wieczór? Przepraszam, że nie przyszłam ale uczyłam Lily, z chłopakami, transmutacji. A wy byliście razem to nie chciałam wam przeszkadzać. - Kathleen jak zaczęła mówić, tak nie było końca.

Dopiero później skapnęła się, że można było się doszukać podtekstu w tym co powiedziała i odrazu ukryła twarz w dłoniach lecz nie odezwała się.

-Nie przeszkadzałabyś - przejął inicjatywę, Draco, ze swoim ironicznym uśmiechem.

No tak, tego mogła się spodziewać. Powrotu starego Malfoy'a. Zdziwiłaby się jakby było inaczej.

-Przecież mogłabyś się przyłączyć. Byłoby ciekawiej nawet gdybyś przyprowadziła resztę. - zaśmiał się gardłowo jak to miał w zwyczaju robić gdy kpił z kogoś.
-Draco, nie bądź obrzydliwy - poprosiła Kathleen spoglądając na niego z pogardą wymalowaną na twarzy.
-To ty się doszukujesz podtekstów. Zawsze nie wyżyta. - pokręcił głową, udając że bardzo jest nią zawiedziony.

Jednak do tego czasu profesor Snape usadowił swego syna w oślej ławce i zdążył odjąć pięćdziesiąt** punktów Gryffindorowi i trzydzieści Slytherinowi. Gryfonom - za głośne zachowanie, choć to Ślizgoni zachowywali się najgłośniej. I uczniom z domu węża po piętnaście punktów za spóźnienia Miony i Snape'a.
Przygotowywali przez całą lekcję eliksir uzależnień. Polegało to na tym, że tworzyli zwykły eliksir uzależnienia i wrzucali coś od czego mogliby się uzależnić. Przedmioty od uzależniania leżały na biurku profesora. Była to sama roślinność.
Andrew wtedy wychylił się z ławki i szepnął w ich stronę kilka słów

-Hermiona, wypadają ci włosy?
-A brakuje ci kilku na głowie? - odcięła się.
-Nie, myślałem o Draco. - zaśmiał się pogardliwie w stronę Malfoya który się wkurzył.
-Wątpię. Mam jaśniejsze i krótsze włosy.

To akurat była prawda, miał ładne, lekko zmierzwione włosy, platynowego blondu.

-Eh, chodzi o eliksir, debilu. Kathleen, weź tam mi pomóż, bo ja już nie chcę ryzykować. - zwrócił się do Kathleen, która gdy tylko ujrzała jego spojrzenie, zarumieniła się ładnie.
-Ani mi się waż! - Hermiona natychmiast zaklęciem związała wysoko włosy w kitkę a Blaise i Andrew wybuchnęli śmiechem.

Reszta zajęć była równie ciekawa. Nie obyło się bez spojrzeń zakochanej dwójki "kuzynów"***
Jednak już na kolacji stało się coś strasznego. A raczej złego.

*&&*

Ron Weasley miał cały dzień podły humor. Warczał na Lavender, która miała za złe Hermionie zachowanie swojego chłopaka. Jednak gdy Weasley zniknął, Brown zaczęła się poważnie martwić. Nie wahała się podbiec do grupki Ślizgonów, czyli obstawy Hermiony Granger, jak zwykła na nich mówić.

-Widziałaś Rona? - zwróciła się bezpośrednio do Hermiony, nie racząc nawet obdarzyć spojrzeniem jej znajomych, którzy nie mieli obojętnych min.
-Nie a coś się stało? - wyjąkała.

Nie rozmawiała z  nim i czuła, że Lav próbuje prowokować do kłótni.

-To wszystko przez ciebie! - wrzasnęła i przepchnęła się, rozdzielając Kathleen i Andrew'a, który trzymali się za ręce i teraz pocierali swoje palce.

W końcu gdy panna Brown go znalazła, siedział w sowiarni i czytał list.
Sądziła, że nie chce on jej go pokazać więc podeszła do niego cicho i zaczęła czytać go ponad ramieniem.
Nim się obejrzała, Ron obrócił się w jej stronę. Myślała że zacznie na nią wrzeszczeć, jednak on ją lekko przytulił i szepnął tylko:

-Wiem o niej całą prawdę.

Reszta popołudnia zeszła mu na obmyślaniu planu, który miał być wielkim sukcesem.

*&&*

Gdy kierowali się na kolację, jeszcze chwilę rozmawiali o Lavender. Postanowili jednak sobie odpuścić jednak Riddle nie mogła tego tak zostawić. Czyżby Ron coś podejrzewał? A jeśli wie i rozpowie to?
Weszli do Wielkiej Sali, otwierając wielkie drzwi. Ich oczom ukazały się wielkie zdjęcia na ścianach z Hermioną i Malfoyami, z Hermioną z balu, z Hermioną rozmawiającą z Voldemortem, siedzącą w wieży.
Blaise spojrzał na Lily, która teraz patrzyła tylko i wyłącznie na twarz i reakcję Hermiony. Kathleen i Andrew opuściły siły bo ich ręce wisiały bezbłędnie a wzrok pływał po zdjęciach. Draco natomiast obiął delikatnie przerażoną dziewczynę. Cała szkoła patrzyła na nią w oczekiwaniu na jej eksplozje.
Nagle Ron Weasley wszedł na stół i krzyknął na całą salę. Perfidnie ubrany był w Gryfońskie szaty, które nie kontrastowały z jego włosami. Przeczesał je i wydarł się:

-Przyznaj się! A teraz przyznaj się kim jesteś! - wskazał palcem, jak zwykły to małe dzieci i obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem.

Brunetka cofnęła się ale napotkała rękę Draco, który popchnął ją do przodu. Przecież nie mogła stchórzyć!
Dziewczyna pokręciła głową i przełnęła wielką gulę w jej gardle. Czuła że łzy zbierają jej się w oczach.
Ale Weasley nie zamierzał odpuścić. Nie teraz gdy nie było jeszcze nauczycieli.

-Nie powiesz? To ja Wam mówię! Jest córką Voldemorta!

A tego co się później zdarzyło, nie przewidziała nawet Trelawney.

CDN